W swoim oświadczeniu z dnia 7 lipca br. skierowanym do Burmistrza Dzielnicy Ursynów i lokalnej prasy pani M. Siarkiewicz, Sekretarz Zarządu Stowarzyszenia Kupców-Inwestorów Giełdy „Na Dołku”, raczyła szeroko się rozwieźć na temat dialogu, a raczej jego braku z tej przeciwnej strony, czyli „Obywatelskiego Komitetu Obrony Terenów Zielonych przy ul. Polaka”, czym uzasadniła nieobecność przedstawicieli zarządu kupców na wcześniej wspólnie ustalonym spotkaniu z mieszkańcami ul. Polaka, radnymi Dzielnicy Ursynów oraz samym Panem Burmistrzem. No cóż, w rzeczy samej - trudno tu o dialog czy jakąkolwiek „konstruktywną, merytoryczną i opartą na zasadach wzajemnego poszanowania dyskusję” – marzenie p. M. Siarkiewicz - jeśli jeden mówi o zupie, a drugi o… deserze.
Kupcy na czele z prezeso-radnym P. Karczewskim, już rok temu, gdy tylko wyjawili swój zamiar lokalizacji bazaru przed blokami przy ul. Polaka, od mieszkańców tejże ulicy otrzymali natychmiast zwrotną, jednoznaczną, jasną, nie pozostawiającą żadnych wątpliwości odpowiedź: NIE CHCEMY TARGOWISKA POD NASZYMI OKNAMI ! Szukajcie innej lokalizacji, takiej, która nikomu nie będzie przeszkadzała!
Tę odpowiedź, uzasadnianą i artykułowaną wielokrotnie i na wiele różnych sposobów (interpelacje, petycje, apele, rozmowy…). Zarząd Stowarzyszenia Kupców zlekceważył sobie głęboko, mając to wszystko… za nic. I w tym właśnie momencie dialog, o którym tak rzewnie rozwodzi się p. M. Siarkiewicz w meilu do Pana Burmistrza, utknął w martwym punkcie, o ile w ogóle można tu mówić o dialogu, ponieważ żadne argumenty mieszkańców ul. Polaka nie zostały ani wysłuchane, ani wzięte pod uwagę, ani tym bardziej poddane obywatelskiej dyskusji z udziałem kupców. No cóż, musi to przecież wiedzieć p. M. Siarkiewicz – boć to żadna filozofia - że nie ma mowy o dialogu, gdy baba swoje, a chłop swoje.
Dialog to nie prawo kaduka, które próbuje się tu stosować, decydując o jakości życia tylu ludzi poza ich plecami, manipulując faktami i wypowiedziami, depcząc prawo mieszkańców do zieleni, niedzielnej ciszy, odpoczynku, miejsca do spacerów, estetyki… w imię prywatnych bazarowych biznesów niewielkiej grupy osób; dialog to uważne słuchanie drugiej strony, wychodzenie naprzeciw jej oczekiwaniom i dochodzenie do wspólnych ustaleń.
To prawda, czasami trzeba też z czegoś zrezygnować. A zatem, najpierw sami czyńmy to, co chcemy, aby nam uczyniono! My nie odmawiamy kupcom prawa do swojego bazaru, do pracy, rozwoju własnych interesów i zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodzin, ale nie zgadzamy się na lokalizację przy ul. Polaka. I prosimy nie mylić tych dwóch spraw, i nie wprowadzać ludzi w błąd, a przede wszystkim uszanować również nasze obywatelskie i ludzkie prawa!
Podczas spotkań w dniach 18. 06. oraz 1.07. br., z Zarządem Stowarzyszenia Kupców, na zaproszenie i w obecności Pana Burmistrza, o których w Oświadczeniu tak niemiło wspomina p. M. Siarkiewicz, jako przedstawicielki mieszkańców ul. Polaka usiłowałyśmy – niestety bezskutecznie - powrócić do wciąż nierozwiązanego i nigdy nie omawianego w tym gronie problemu lokalizacji „Bazarku na Dołku”, czyli przekonania kupców, i Pana Burmistrza, że lokalizacja przy ul. Polaka, przy której od przeszło roku upierają się z uporam maniaka, nie jest dobra, nie jest słuszna, jest aspołeczna, nieobywatelska i nieestetyczna; wywołuje sprzeciw mieszkańców i złe emocje, i pociągnie za sobą wiele innych negatywnych skutków, o których wielokrotnie mówiliśmy w petycjach, apelach, pismach, rozmowach, ale – widać - nikt nas nie słucha.
Pani M. Siarkiewicz pisze w Oświadczeniu: „Nie wiemy z jakich powodów zamiast rozmawiać o w/w koncepcji (czyli projekcie bazaru przy ul. Polaka – przyp. mój) zostaliśmy po raz kolejny zaatakowani pytaniami nie dotyczącymi lokalizacji bazarku, które wielokrotnie, jeszcze w ubiegłym roku były przedmiotem publicznej dyskusji i były wyjaśniane w sposób szczegółowy”. Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem, o czym ta Pani tu pisze. Po pierwsze, nie przypominam sobie żadnych, tym bardziej licznych, ataków z naszej strony; po drugie: właśnie przede wszystkim skupiłyśmy się na alternatywnych możliwościach lokalizacji bazarku, na tym, czy kupcy szukali innych miejsc, czy w jakikolwiek sposób starali się o nie, czy zabiegali o pomoc Urzędu w tej sprawie, o współpracę, o możliwość dofinansowania ze strony Gminy… Odpowiedź zawsze brzmiała: nie; nie starali się, nie zabiegali o nic innego – zero wysiłku, aby rozwiązać konflikt i spór z mieszkańcami ul. Polaka, który rzeczywiście „jeszcze w ubiegłym roku był przedmiotem publicznej dyskusji”, ale – i tu mamy rozbieżność w rozumieniu czy interpretacji faktów – niestety, nic w tym temacie nie zostało wyjaśnione w sposób szczegółowy ani nawet ogólny! Plany kupców aż dotąd były skrzętnie ukrywane przed najbardziej zainteresowanymi po to, by móc udawać, że wszystko jest dogadane…, tyle że nie wiadomo kiedy i z kim.
Źle się stało, że przedstawiciele Zarządu Stowarzyszenia Kupców nie stawili się na spotkaniu 8 lipca i nawet nie spróbowali przedstawić mieszkańcom ul. Polaka swoich planów, że nie podjęli najmniejszego wysiłku wejścia w dialog i szukania dobrego rozwiązania. Po prostu zlekceważyli nas. W meilu do Pana Burmistrza i lokalnej prasy p. M. Siarkiewicz raczyła stwierdzić, że „Zarząd Stowarzyszenia nie widzi zasadności prowadzenia dialogu w dniu 08. 07. 2015 r. w takiej atmosferze jaką zaprezentowały przedstawicielki Komitetu”. I nikt nawet nie pofatygował się, aby przyjść i wyjaśnić oczekującym mieszkańcom, dlaczego nikt od kupców nie chce z nimi rozmawiać w sprawie tak dla nich ważnej. Kto zatem tworzy tę atmosferę i jak należy nazwać takie zachowanie? Proszę sobie odpowiedzieć!
Jednak my, mieszkańcy ul. Polaka, wciąż mamy nadzieję, że zwycięży rozsądek i duch autentycznego dialogu, zrozumienia i porozumienia oraz profesjonalizmu.
W imieniu mieszkańców ul. Polaka i Obywatelskiego Komitetu Obrony Terenów Zielonych
Iwona Wesołowska